Grzegorz Ziętkiewicz Grzegorz Ziętkiewicz
21
BLOG

Śmiertelny znicz, powszedni

Grzegorz Ziętkiewicz Grzegorz Ziętkiewicz Polityka Obserwuj notkę 2

 

  Przy okazji każdego długiego weekendu, każdego święta, każdego początku wakacji czy ferii rozpoczynamy bezprzedmiotową dyskusję o zabitych na naszych drogach. Mamy ich w przeliczeniu na ilość mieszkańców lub na ilość samochodów prawie najwięcej w Europie. Wzruszamy ramionami, mówimy, że winny jest stan dróg, narzekamy na innych, bo przecież my sami, kierowcy i piesi, jesteśmy idealni.

  My sami nigdy nie jedziemy przecież za poprzednikiem setką w odległości jednego metra. Nigdy nie wyprzedzamy na trzeciego, nigdy nie zmieniamy pasów jezdni przed światłami po klika razy, wpychając się po chamsku przed kolejne auta. Zawsze też oczywiście używamy kierunkowskazu przed każdym planowanym skrętem. I zawsze chodzimy lewą stroną jezdni. My jesteśmy idealni, a winien jest rząd, ten lub inny. Bo drogi są, jakie są. No i policja jest jeszcze oczywiście winna. Bo jest, ale jej nie ma. Albo bo kontroluje tam, gdzie stwarza ta kontrola zagrożenie. Albo bo jej nie ma i nie kontroluje. Albo, bo powinna...

  Wszystkie te dyskusje rozpoczynamy medialnie i prywatnie przy każdej nadarzającej się okazji, i na chwilę. By zaraz chwilę później o nich natychmiast zapomnieć. I by nie wyciągać z nich jakichkolwiek wniosków.

I nadal siadamy za kierownicą po pijanemu, my szarzy obywateli i nasi reprezentanci, posłowie, senatorowie, nasi stróże porządku, policjanci, co przykładem świecić powinni, i nasi księża, którym przecież tak ufamy. Bo wszyscy oni są także... Polakami. Tylko.

  Raz ten, raz inny, tłumaczy się później przed kamerami, że nie, nie, on nie pił, to tylko soczek jabłkowy. Czy robimy chętnie i publicznie z siebie totalnych idiotów? W kraju gdzie piją, prawie wszyscy, jazda po pijaku nie jest przecież czymś nagannym. Każdemu się może zdarzyć, nie wypiliśmy przecież dużo, a nawet jeśli o przysłowiowego jednego za dużo, to było to dawno temu, bo wczoraj późnym wieczorem.

  Więc znowu mamy kolejną okazję do dyskusji o niczym i znowu informacja o liczbie zabitych na naszych drogach zajmie czołowe miejsce w serwisach informacyjnych. I przy okazji przybędzie krzyży przy naszych drogach, pod którymi ktoś następnie i latami, zapalał będzie znicze nie tylko pierwszego listopada. Gdyby ten ktoś trochę wcześniej umiał wytłumaczyć tym osobom, zabitym w wyniku wypadku drogowego, którego udałoby się wtedy może uniknąć, że nie warto wariować, pić, szarżować i się spieszyć na chama, byłby o jeden znicz mniej. Jeden mniej tam, jeden tu.

  Ale wytłumaczyć rozsądnie nie stanowi widać u nas żadnej wartości. Wartością są natomiast te znicze, zapalane przez cały rok pod kolejnymi, przydrożnymi krzyżami, które, jak grzyby po deszczu na jesień, wyrastają w coraz większej ilości przy poboczach naszych dróg. A my oceniamy je, jako znak pamięci. A nie, jako dowód głupoty wszechobecnej.

  Wyciągamy z wszystkich tych faktów jakiekolwiek wnioski?

Żadnych?

  "Kto z was bez grzechu, niech pierwszy rzuci (…) kamieniem".

 

Grzegorz Ziętkiewicz Utwórz swoją wizytówkę Dziennikarz prasowy, radiowy i telewizyjny. W okresie 1980 - 81 redaktor prasy NSZZ "Solidarność" ZR Wielkopolska w Poznaniu, internowany 13. 12. 1981. Na emigracji w RFN 1983 - 97. Były berliński korespondent Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa oraz korespondent paryskiej "Kultury". Autor periodyków (nakładem władz Miasta Berlina) o historii i współczesności Polaków w Niemczech i w Berlinie. W latach 90. współpraca dziennikarska z tygodnikiem "Wprost", "Rzeczpospolitą" "Tygodnikiem Powszechnym" i "Gazetą Wyborczą" oraz I PR. Obecnie autor cyklicznego programu o tematyce polsko-niemieckiej na antenie Radia Merkury Poznań. <a

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka