I zakazać, rozebrać, bezwzględnie.
Nasza lewica ma się dobrze. I wcale nie dlatego, że jej obecny (jeszcze) szef zadekretował właśnie, że SLD ma się coraz lepiej. Nie, nie, Napieralskiemu pod koniec jego urzędowania (pod przedwczesny, ale zasłużony koniec) i tak już mało kto wierzy. W samym SLD mało kto. Bo poza, to i tak nikt. I chyba nigdy. Niech mnie poprawi ktoś w tym miejscu. Kondycja lewicy polskiej jest, jaka jest. Trudno mówić o kondycji czegoś, czego nie ma.
Nasza lewica 20 lat po upadku jedynego w dziejach, sprawiedliwego ustroju i państwa (robotników i chłopów - tak to, przypominam, zwłaszcza młodszym czytelnikom, się nazywało) obawia się teraz o przyszłość Pałacu Kultury i Nauki (w skrócie: PKiN). Jakoś tak jednoznacznie ten "prezent" Stalina dla PRL z komunizmem się kojarzy. A przecież komunizmu w PRL tak naprawdę nie było wcale, tłumaczył nie tak dawno wielki, polski patriota, generał Jaruzelski. PRL był tworem niekomunistycznym, dowiadujemy się teraz. Za dwadzieścia następnych lat dowiemy się, może, że PRL demokracją był. Wielopartyjną. No, może umiarkowaną. Już wtedy mawiano przecież, że to demoludy, tak zwany KDL (kraje demokracji ludowej, to znowu dla niezbyt wtajemniczonych czytelników piszę). Front Jedności Narodu i PRON by się nam teraz przydał. Gdyby tak jakiś komitet centralny nam te instytucje do życia i odgórnie powołał. Ale... nic z tego. W demokracji, (a nie, w nie-komunizmie) w jakiej żyjemy, żadnych na to szans nie ma.
Jest natomiast szansa na to, by "propagowanie symboli komunistycznych zostało w Polsce bezwzględnie zakazane". Co jest symbolem komunizmu? Na przykład PKiN w stolicy naszej ukochanej. A za "bezwzględnym zakazaniem" opowiada się, oczywiście, prezes PiS. Nie dość, że zakazać mają, to jeszcze bezwzględnie. Prezes lubi takie ostre słowa. Mają one uświadamiać wyborcy i ciągle od nowa, o zdecydowanej bezwzględności prezesa. Polsce potrzeba przecież prawdziwych mężczyzn. Bezwzględnie. Czy mylę się i w tej materii...
"Jestem za zdecydowanym rozprawieniem się z symbolami komunistycznymi w Polsce. Nie widzę żadnych różnic między obecnością tych symboli a obecnością np. symboli faszystowskich" powiedział prezes Jarosław Kaczyński. Wyborca czekał na ten moment od dwudziestu już lat. I teraz nadeszła ta chwila. Odetchnąć z ulgą można, czy tylko wzruszyć ramionami wypada?
Prezes przy okazji ani słowem nie wyjaśnia, niestety, co rozumie konkretnie pod pojęciem symboli, których chce zakazać. Czy to o sierp i młot mu chodzi (a byłby to symbol sowiecki), czy też o młot i cyrkiel (ten byłby symbolem komunizmu enerdowskiego). A może o sowieckie gwiazdy chodzi, czerwone były na czołgach, na przykład, gwoli, znów przypomnienia. A co z samym cyrklem lub z pojedynczą gwiazdką... I proszę nie mylić z... Bożym Narodzeniem.
Gdy nie wiadomo o co chodzi, to już wiadomo, że (na świecie o kasę), a u nas o (wielką) politykę. Polityka nasza tak wielka jest, jak wielkie idee i pomysły naszych polityków. W tym zestawieniu, to już wśród najnowszych newsów wolę Tuska z jego francuską bajką o elektrowniach atomowych. Które budować się u nas będą za lat, ho... ho...
Już nikt nie będzie pamiętał wtedy, że był taki premier z Gdańska. Ale nowa tarcza anty- albo rakietowa, także ma dopiero wtedy u nas powstać. Więc w planowaniu jesteśmy na równi z administracją Obamy. Czyli uczymy się od najlepszych. Lub od największych. Od noblistów wręcz. Jest dobrze.
Czy też mylę się i w tej materii...
