Każda kolejna ekipa władzy chętnie przypomina, że winne są te poprzednie ekipy. Każda kolejna ekipa rządowa coś tam zrobi w tej materii, co i tak nie wystarczy, by zabezpieczenie przed powodzią było bliższe optymalnemu.
A potem, gdy natura sprowadza na nas powódź, można się też jeszcze skompromitować, jak 13 lat temu ówczesny premier Cimoszewicz.
Ubezpieczenie od następstw powodzi nie zdejmie z osób, których powódź dotyka ich osobistej tragedii. Będąc premierem w dniach powodzi można więc próbować unikać dobrych rad. Państwo musi pomagać, a nie filozofować ustami swych najwyższych przedstawicieli. Czy premierowi Tuskowi się to udaje, niech rozstrzygną sami powodzianie.
Czy kolejna powódź nasz czegoś nauczy?
Sądząc po wszystkich uprzednich, obawiam się, że... niestety nie.
Mistrz Jan Kochanowski pisał przecież już prawie pięć wieków temu:
"nową przypowieść Polak sobie kupi,
że i przed szkodą, i po szkodzie głupi".
Komentarze
Pokaż komentarze (2)