Temat z trumną, z trumnami w tle.
Ktoś czekał miesiącami, aż nadejdą święta, by podjąć akurat wtedy ten temat.
To tego kogoś wybór. I jego prawo. Bez wątpienia.
Były pierwszy sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR w (ówczesnym wojewódzkim) mieście Skierniewice, towarzysz Leszek Miller czytał i pamięta, co na paryskiej emigracji pisał i powtarzał śp. redaktor Jerzy Giedroyc. A przecież, gdyby stało się po myśli ówczesnego byłego pierwszego sekretarza, przeciwnika obrad okrągłego stołu, wówczas do dzisiaj publikacje w stylu paryskiej "Kultury" byłyby w Polsce (czy może do dzisiaj "ludowej") na indeksie. Jedynie towarzysze mieliby do nich nadal nieograniczony dostęp. Zakazy towarzyszy przecież nie obowiązywały. Musieli wiedzieć, co... "wróg" pisze i uważa.
Ponad dwadzieścia lat od upadku komuny w Polsce, były pierwszy sekretarz i były premier już wolnej Polski (a było ich wielu) jest jedynym polskim politykiem, który w obliczu zaistnienia coraz bardziej gęstego, "świątecznego" tematu z trumną w tle, umie w sposób właściwy, rozsądny i... dowcipny nawet, zareagować tak, jak zareagować należało już dawno.
Leszek Miller przypomina, iż "Jerzy Giedroyc mówił, że Polską rządzą dwie trumny: Romana Dmowskiego i Józefa Piłsudskiego. Jarosław Kaczyński chce, żeby Polską rządziła trzecia trumna, Lecha Kaczyńskiego".
A reszta przedstawicieli naszej sceny politycznej, konfrontowana ze "świątecznymi" tematami tkwi w, mniej lub bardziej, niekonkretnym zakłopotaniu. Coś czasem ktoś mówi, nie mówiąc (jakże często) niczego.
* * *
Historia ze "świąteczną" trumną śmieszna nie jest.
Ot, taka już nasza rzeczywistość.
Nie tylko przedświąteczna.
Cytatwypowiedzi Leszka Millera za serwisem Onet.pl
Komentarze
Pokaż komentarze (1)