Grzegorz Ziętkiewicz Grzegorz Ziętkiewicz
1271
BLOG

Katolickie "argumenty" elektoratu PiS

Grzegorz Ziętkiewicz Grzegorz Ziętkiewicz Polityka Obserwuj notkę 31

Komentarz nie tylko na niedzielę

  Czy elektorat PiS, to przypadkiem właśnie nie ta część społeczeństwa polskiego, która, jak to mawiają złośliwi, co niedzielę głosuje nogami, zaliczając (nadal) tłumnie wizytę w tym lub w innym kościele.

  Czy to nie jest przypadkiem tak, że właśnie ten "drobny" szczegół odróżnia nas zdecydowanie od całej reszty europejskiego kontynentu... Przecież w chrześcijańskiej Europie nie ma drugiego takiego kraju, w którym w każdej parafii obecne są tłumy i to co niedzielę. O świętach nie wspominając.

  Jest więc okazja do rewii mody, pokazu najbardziej wyczyszczonych samochodów, ale przede wszystkim (prawda, że to właśnie tak?) okazja do duchowego spotkania z Panem Bogiem, refleksji, modlitwy i wreszcie przekazania sobie wspólnie "znaku pokoju". To przecież w tym celu wierni Kościoła Katolickiego tak tłumnie podążają co niedzielę do świątyń swego Kościoła. Mylę się?

* * *

  Polscy katolicy, wśród nich słuchacze Radia Maryja, którego reklamy znajdują się w bardzo wielu parafiach, to przecież także wyborcy PiS. I chyba można śmiało powiedzieć, że prawie każdy słuchacz toruńskiej rozgłośni to właśnie wyborca PiS.

  A skoro mowa o "znaku pokoju" i hołdowaniu chrześcijańskim, katolickim ideałom i hasłom, to może warto przyjrzeć się przy okazji, na czym one tak naprawdę dzisiaj w Polsce polegają.

  Krytyczny tekst pod adresem Jarosława Kaczyńskiego, napisany (nie przez przypadek), w tym samym stylu i tym samym językiem, w jakim przemawia (i nie od dzisiaj) prezes PiS, spotkać się musiał, zwłaszcza na platformie zdecydowanych i (czyżby całkowicie bezkrytycznych) zwolenników PiS, ze zdecydowaną krytyką. A platformą tą jest oczywiście portal internetowy "Salon24.pl".

  Krytyka ta i jej specyfika, zwłaszcza, gdy pod tekstem ukazuje się prawie 400 komentarzy internautów, jest bez wątpienia charakterystyczna, dla zwolenników PiS. I daje ona wgląd jednocześnie w kilka aspektów, nazwijmy to tutaj, modelem "rozumowania" zwolenników prezesa PiS.

  "Salon24.pl", któremu szefuje redaktor dziennika "Rzeczpospolita", Igor Janke zamieścił mój tekst wczoraj na stronie głównej serwisu i do tego na tak zwanej "jedynce", czyli na samej górze. Tekst egzystował na głównej stronie serwisu przez prawie cały dzień, co doprowadziło bardzo wielu zwolenników PiS do przysłowiowej białej gorączki.

  Gdyby Janke chciał wpisywać się w ton, preferujący mono poglądy, spychając się tym samym automatycznie (prędzej czy później) w medialny niebyt, jaki czeka każde medium, optujące jedynie na rzecz jednej, jedynej (więc i przy okazji prawie świętej) partii lub orientacji politycznej, gdyby tak chciał i był przy okazji, (nie bójmy się tego słowa) tak głupi, jak wielu wyborców PiS, wówczas mój krytyczny wobec prezesa tekst, nie znalazłby się w ogóle na stronie głównej, o "jedynce" już nie wspominając.

  "Salon24.pl" mógł przecież mój tekst zignorować. Takie każdej redakcji i święte prawo. Ale red. Janke jest dziennikarzem, jednak, a nie propagandzistą jednej partii. Co nie zmienia oczywiście faktu, że Janke, tak jak każdy inny dziennikarz w każdej innej demokracji ma swoje określone, mniej lub bardziej wyraziste poglądy polityczne. I artykułuje je. Mniej lub czasem bardziej wyraziście.

  W ciągu minionej doby krytyczny wobec Prezesa PiS tekst mojego autorstwa wyświetlony został prawie... dziesięć tysięcy razy. Liczba internautów była, oczywiście, wielokrotnie mniejsza.

  I oto powstała tym samym wizytówka poziomu "argumentacji" wobec tekstu, krytykującego prezesa największej, polskiej partii opozycyjnej.

  Wiemy więc tym samym, jak i co "myśli" zwolennik PiS.

  A "myśli", że...

"- bredzę,

- ten bełkot powstał na zlecenie,

- współczuje mi, że muszę się tak poniżać,

- jestem funkcjonariuszem agitpropu,

- piszę paszkwil

- zabiłbym chętnie Kaczyńskiego,

- operuję językiem partyjnych propagandzistów z lat 80-tych, bowiem oni tak wtedy mówili". A oni to... "Kuronie, Michniki, itd.".

  Zwolennik PiS pyta więc, czy "nie byłem pensjonariuszem w Tworkach?".

  Stwierdza, że "histeryzuję, insynuuję i pomawiam", (jestem) "czystą esbecją i małym nienawistnym człowieczkiem, szubrawcem, towarzyszem, Judaszem, durniem i oszczercą, mam iść do lekarza, ale do ortopedy, bo do psychiatry już za późno". Piszę takie "upadłe" teksty, ale jeśli" (mi) tylko odpowiednio zapłacą, to mogę" i wreszcie powinienem "odłączyć sobie internet, dla naszego wspólnego dobra" .

  Bowiem wszyscy "wiedzą na czyim pasku jestem prowadzony i z jakiej michy / koryta żrę" skoro mnie już dawno "jako kapusia SB-eckiego i agenta ruskiego rozpracowali".

  Ponadto:

  jestem "zdolny do mordu i należy mnie izolować, piszę na dopalaczach, mam warsztat dziennikarski oraz poziom kultury rodem z "Gazety Wyborczej" i...to ma być poniżające i dyskwalifikujące. Bo przecież ja pragnę zostać "onetowym celebrytą, któremu całkiem przewróciło się w głowie".

 

  Przy okazji dowiadujemy się, że Jarosław Kaczyński to "jest gość i patriota", a Komorowski to, oczywiście... "gajowy".

  Bowiem: "Prawdziwy Polak jest patriotą,walczy o swoje prawa, jest katolikiem i słucha prawdy, a nie telewizji zmanipulowanej przez PO".

  Ale, by już wszystko było jasne, bliżej nieokreśleni my lub wy "boicie się Kaczyńskich, tego umarłego bardziej. Żywy może odebrać wam tylko władzę, umarły wolność i sumienie".

* * *

  "Zatrąbią Pana tutaj, zatrąbią.
Mało kto tutaj dyskutuje, prawda poszukiwana jest z rzadka.
To mecz. Kibole po obu stronach.
W szalikach, kominiarkach, po pięciu piwach, z przekleństwem na ustach i brakiem wyrazu na twarzach.

  I nie najjaśniejsza piłka nożna ich troską.
Nie orzeł na piersiach ich dumą
", komentuje jeden z internautów.

  Wyznawcy PiS-u, w tym i autorzy cytowanych powyżej wpisów, przekażą sobie znowu, jak co niedzielę, po raz kolejny znak pokoju. To piękne. Nic nie kosztuje i nic też znaczy.

  "Dla Kaczyńskiego, każdy kto myśli inaczej to śmiertelny wróg i agent, który powinien być sprawdzony przez odpowiednie służby, on mówi o tym publicznie", komentuje kolejny internauta.

  A inny dodaje:

  "Wpisy znakomicie ilustrują postawy dewiantów społecznych (termin antropologiczny, nie zaś obelga) deklarujących się jako wyznawcy PiS-u, "prawdziwi Polacy", "niezależnie myślący", "wrogowie lemingów" itp.".

  "Gdyby nie Kaczyńscy, śmiecie i chamy nie mieliby głosu" puentuje pod moim tekstem znana ze swego krytycznego nastawienia wobec PiS, blogerka, Renata Rudecka-Kalinowska. Pod jej wpisami następuje oczywiście dokładnie taki sam atak "argumentów".

* * *

  Popularność PiS kształtuje się w Polsce już od wielu lat prawie niezmiennie na poziomie pomiędzy 25 a 30%. Zdecydowanie za mało, by rządzić, wystarczająco dużo by głośno zamieszać. I napluć przy okazji do zupy. Ach, jaka to satysfakcja.

  Zjawisko to groźne i posiadające wszelakie znamiona masowej patologii społecznej. Nasza socjologia powinna się nad nim już dawno pochylić.

Grzegorz Ziętkiewicz Utwórz swoją wizytówkę Dziennikarz prasowy, radiowy i telewizyjny. W okresie 1980 - 81 redaktor prasy NSZZ "Solidarność" ZR Wielkopolska w Poznaniu, internowany 13. 12. 1981. Na emigracji w RFN 1983 - 97. Były berliński korespondent Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa oraz korespondent paryskiej "Kultury". Autor periodyków (nakładem władz Miasta Berlina) o historii i współczesności Polaków w Niemczech i w Berlinie. W latach 90. współpraca dziennikarska z tygodnikiem "Wprost", "Rzeczpospolitą" "Tygodnikiem Powszechnym" i "Gazetą Wyborczą" oraz I PR. Obecnie autor cyklicznego programu o tematyce polsko-niemieckiej na antenie Radia Merkury Poznań. <a

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka