Grzegorz Ziętkiewicz Grzegorz Ziętkiewicz
595
BLOG

Trójkąt Weimarski, figura przydatna, czy na pokaz

Grzegorz Ziętkiewicz Grzegorz Ziętkiewicz Polityka Obserwuj notkę 0

Widziane znad Szprewy

  Po pięciu latach przerwy "Trójkąt Weimarski" powraca do życia. Naprawdę, czy na pokaz? - zastanawiają się niemieccy komentatorzy.

  "Od czasu jego powołania w roku 1991 Trójkąt jest bardziej instytucją na pokaz, niż wypełnioną konkretnym życiem ("mehr Schein als Sein"), czytamy w gościnnym komentarzu w serwisie internetowym jednego z najpoważniejszych i zarazem opiniotwórczych, niemieckich tygodników "Die Zeit".

  "Kooperacja w trójkącie nie stała się ani rzeczywistą klamrą pomiędzy oboma centralnymi państwami członkowskimi starej Unii z najważniejszym państwem Europy środkowowschodniej, ani nie doprowadziła do koordynacji porządku europejskiej polityki. Nie przyczyniła się również w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia do forsowania idei członkostwa Polski w UE. To zdecydowane niemieckie interesy oraz nieodwracalny proces zbliżania się ku sobie Europy Środkowej i Wschodniej, a także dążenia władz w Warszawie, a nie trójkąta, doprowadziły do polskiego członkostwa w Unii".

  Bowiem "po rozszerzeniu Unii w roku 2004 konieczne byłoby nowe sformowanie tego trio. Intensywne różnice interesów pomiędzy Paryżem, Berlinem a Warszawą, zauważalne już przed akcesją, dawałyby trójkątowi szansę zaistnienia, jako forum rozwiązywania konfliktów".

  Przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele. Niemieccy autorzy komentarza (Daniela SchwarzeriKai-Olaf Lang) zaliczają do nich "brak politycznej woli Paryża. Stosunek Francji do Polski scharakteryzować można od anemii, poprzez otwarty brak zrozumienia, aż po rezygnację. Berlin chował się natomiast za różnego rodzaju deklaracjami woli, ukierunkowując się jednocześnie na kontakty bilateralne z Francją. A tu obserwować można było tendencje, oscylujące pomiędzy wolą przywództwa i nową nieufnością. I wreszcie w Warszawie dominował efekt pod nazwą Kaczyński, narodowo - konserwatywny rząd obciążał skutecznie niemiecko-polskie kontakty, czyniąc z Polski wątpliwego partnera w Unii".

  W ostatnim czasie także nie było lepiej.

  "Rozdźwięk pomiędzy zapowiedziami a osiągniętymi sukcesami jest coraz większy. I nowości pod postacią spotkań w ramach Trójkąta ministrów spraw zagranicznych trzech państw oraz spotkań ministrów do spraw Europy niczego nie zmieniają. Brakuje po prostu politycznej treści. Tymczasem szarpana kryzysami Unia Europejska przysparza rządom dostatecznie dużo okazji do wspólnego działania.

  Zarzucono (jednak) tematykę tak podstawowych problemów, jak dalsza integracja lub znaczenie solidarności w ramach europejskiej wspólnoty. Ukształtowanie przyszłych ram finansowych Unii już dzisiaj wskazuje na to, iż wkrótce dojdzie do konkretnych sporów".

  "Indywidualizm interesów poszczególnych, 27 państw członkowskich Unii, wśród których niektóre są politycznie i gospodarczo niestabilne, wymaga politycznego kierownictwa", uważają autorzy komentarza. I dodają, że "dla Niemiec, które konfrontowane są ze strony swych partnerów w Unii z coraz bardziej wyraźnymi dążeniami do przywództwa, Trójkąt Weimarski byłby właściwym miejscem, by w uzupełnieniu intensywnych kontaktów niemiecko-francuskich, a jednocześnie coraz bardziej aktywnej kooperacji niemiecko-polskiej, wykazać się umiejętnościami legitymowanego współprzewodnictwa w ramach wspólnoty".

  "Berlin, Warszawa i Paryż mogłyby zająć się trzema europejskimi, politycznymi zadaniami. Wówczas "Weimarska trójka" stałaby się miejscem wyjaśniana wewnątrz europejskich interesów i miejscem regulacji konfliktów. To tu dyskutowano by kompromisowe rozwiązania dla wspólnoty 27 państw, tak by na tym (dyskusyjnym) pokładzie znalazły się również inne państwa. Zbliżająca się w drugiej połowie tego roku polska prezydencja daje ku temu dodatkową szansę".

  Autorzy uważają również, iż tematyka problemów finansowych (zadłużenie i reformy strefy finansowej euro) stwarzają możliwości ożywienia trójkąta. Bowiem "mógłby stać się on forum spotkań ministrów finansów, prezentującym i wyjaśniającym własne stanowiska. Byłby miejscem prezentacji strategii budżetowej i gospodarczej, pozwalającym na dokonywanie porównań i przybliżającym wzajemne pozycje".

  Berlin, Paryż i Warszawa "zafundować mogłyby Europie coś w rodzaju 'tricepsa' (mięśnia trójgłowego), jako siły napędowej dla EU. Jej potencjał ukryty jest we wspólnej polityce zagranicznej i w kwestii bezpieczeństwa Unii. W minionym roku ministrowie spraw zagranicznych trójkąta spotykali się ze swoimi odpowiednikami z Rosji i Ukrainy. Były to spotkania o symbolicznym, ale również częściowo praktycznym wymiarze. Rozszerzyć należałoby je o przedstawicieli innych krajów, na przykład sąsiadów Unii z południa".

  W obliczu niekorzystnego rozwoju sytuacji na Białorusi lub na Ukrainie, jak również nie pomijając przy okazji wydarzeń w Egipcie lub w Tunezji "Trójkąt Weimarski stać mógłby się, poprzez powołanie do życia Weimarskiej Fundacji na rzecz Demokracji, forum wymiany obywatelskich i politycznych doświadczeń, wiążąc tym samym instytucje tych trzech krajów. I dzieląc się jednocześnie swoją wiedzą z krajami sąsiadującymi z Unią. Gdyby utworzony został (wreszcie) wielokrotnie dyskutowany "Fundusz Weimarski", wówczas możliwe stałoby się ożywienie kontaktów i wizyt przedstawicieli demokratycznych elit w państwach sąsiadujących z Unią na wschodzie i na południu".

  I wreszcie.

  W czasach, w których EU znajduje się na etapie poszukiwania nowego narratora "trzy rządy utworzyć mogłyby trio trzech mózgów, szkicujących cele i wizje w dobie globalnej zmiany światowych akcentów. Współpraca francusko-niemiecko-polskiej trójki mogłaby przynieść także wymierne efekty w dziedzinie europejskiego i transatlantyckiego bezpieczeństwa".

  "Weimarski Trójkąt stać się może znaczącą inicjatywą europejskiej wspólnoty"tylko wtedy, gdy"odpowiedzialni we wszystkich trzech krajach, wykażą się polityczną wolą i trwałym, widocznym i odczuwalnym zaangażowaniem wszystkich partnerów".

  Jeśli jednak Trójkąt Weimarski "skakać będzie pomiędzy kolejnymi spotkaniami na szczycie, nie zaglądając do dzielących je dolin, wówczas pozostanie jedynie forum wymiany poglądów. Tragedii by nie było. Ale rządy trójki muszą się wtedy pożegnać z wizją europejskiego znaczenia trójki".

* * *

Autorzy tekstu:

Daniela Schwarzerkieruje "Grupą Badawczą Integracja w ramach UE" Fundacji "Nauka i Polityka" w Berlinie.

Kai-Olaf Langjest zastępcą kierownika grupy badawczej.

Oryginał tutaj.

Tłumaczenie własne.

Grzegorz Ziętkiewicz Utwórz swoją wizytówkę Dziennikarz prasowy, radiowy i telewizyjny. W okresie 1980 - 81 redaktor prasy NSZZ "Solidarność" ZR Wielkopolska w Poznaniu, internowany 13. 12. 1981. Na emigracji w RFN 1983 - 97. Były berliński korespondent Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa oraz korespondent paryskiej "Kultury". Autor periodyków (nakładem władz Miasta Berlina) o historii i współczesności Polaków w Niemczech i w Berlinie. W latach 90. współpraca dziennikarska z tygodnikiem "Wprost", "Rzeczpospolitą" "Tygodnikiem Powszechnym" i "Gazetą Wyborczą" oraz I PR. Obecnie autor cyklicznego programu o tematyce polsko-niemieckiej na antenie Radia Merkury Poznań. <a

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka