My?
My dbamy tylko o dobrą atmosferę.
Dobra atmosfera panować powinna wszędzie. W klubie i na dyskotece przede wszystkim. O restauracji nie wspominając. Dobrą atmosferę przysłowiowy "szlag trafi", gdy obok nas pojawią się tam Romowie lub Afrykanie.
Rasiście to oni.
Na przykład niektórzy Niemcy, zwłaszcza ze wschodu. Gdy wywieszą ulotki lub zorganizują marsz przeciwko Polakom, wówczas oburzymy się głośno. Gdy w tym samym regionie inni Niemcy zorganizują publiczny protest przeciwko nazistom i nacjonalistom, wówczas nasze media zajęte są innymi tematami. O wszystkim nie możemy przecież pisać.
Rasiści to nie my.
My tylko dbamy o dobrą atmosferę. I nasze samopoczucie.
I w zależności od miejsca i czasu raz nie wpuścimy kogoś do dyskoteki, a raz do restauracji (Polska). Raz usuniemy z kraju w ramach zmasowanej akcji tysiące Romów, (Francja). A innym razem dogadamy się z libijskim dyktatorem, by jego służby informowały nas odpowiednio wcześniej, o nadpływającej do naszego wybrzeża kolejnej łodzi z uciekinierami z Afryki. Bowiem wówczas nasze (włoskie tym razem) służby graniczne dopadną uciekinierów jeszcze na wodach międzynarodowych. I wtedy będzie ich można spokojnie odesłać. Gdziekolwiek.
My tylko dbamy o porządek. Problem zaczyna się w momencie, gdy zabraknie współpracy ze strony (w tym wypadku libijskiego) dyktatora. Wówczas na naszą wyspę (Lampedusa się nazywa) przybędą znowu tysiące uciekinierów. Ale może wezmą ich inni Europejczycy, sami przecież nie damy rady. Nie wezmą...
* * *
Wszyscy ludzie są obcokrajowcami.
Prawie wszędzie na świecie.
Wystarczy tylko wyjechać, choćby na chwilę, z własnego kraju.
Ale o tym mało kto pamięta.